Michel Houellebecq w swoim eseju „Przeciw światu, przeciw życiu” bardzo słusznie wskazał na poetyckie właściwości prozy Lovecrafta – chodzi o ten szczególny rodzaj poezji, kiedy frenezja opisu poprzez swoją precyzję przerasta czysto sensualną intensywność znaczeń zawartych w kolejnych zdaniach, skłaniając nas do ekstatycznego odczucia zdumienia i trwogi, ukrytych w samej istocie doświadczenia obecności w świecie. Ten gorączkowy rytm zdań wyrażających nieoczywistą i hipnotyzującą, a przy bliższym poznaniu przerażającą dziwność świata stanowi o wartości literackiej spuścizny Lovecrafta.
Jednakże geniusz Amerykanina miewał tylko przebłyski, kiedy jego najmroczniejsza wizja stawała się na tyle klarowna, że możliwa do ubrania w słowa, ale na tyle nieoczywista, że nie pozbawiająca poruszającego wymiaru poetyckiego, który tak łatwo zniszczyć zarówno dosłownością, jak i bezradną ucieczką w pojęcia niewyrażalności (co prozy Lovecrafta jest przypadłością najdotkliwszą). Co więcej, opowiadań w których to upiorne, nieuchwytne wrażenie uczestnictwa w „kosmicznym koszmarze” nie zostaje uszkodzone przez mielizny stylu lub niewiarygodność narracji jest w dorobku Lovecrafta stosunkowo niewiele. Jednym z nich jest „Muzyka Ericha Zanna”.
Zdaje się, że sam Lovecraft szczególną sympatią darzył ten tekst – z obszernej korespondencji, którą pisarz prowadził, wynika, że ów element niedopowiedzenia, ta rezygnacja z dosłowności (przy czym opowiadanie to jak mało które angażuje zmysły) sprzężona z jednoczesną umiejętnością zasugerowania niewypowiedzianego bez uciekania się do zgranych chwytów retorycznych (które zresztą częstokroć odradzał w listach swoim uczniom-korespondentom), okazały się dla autora bardzo cenne. W „Muzyce Ericha Zanna” nie ma przecież „Wielkich Przedwiecznych”, na których plugawych i bluźnierczych mackach Lovecraft poniewczasie wspiął się do popkulturowego panteonu; nie ma odrażających mutantów z Innsmouth, nie ma w zasadzie nazwanej wprost żadnej siły, żadnego definiowalnego, namacalnego i osobowego źródła grozy – a jednak opowiadanie mrozi krew w żyłach.
Na czym polega sekret wyjątkowości „Muzyki Ericha Zanna”? Być może na dotknięciu transcendencji, w sposób stojący w tak jawnej opozycji do obsesyjnego materializmu, na który wskazuje Houellebecq. Być może jest to najbardziej esencjonalny, najbardziej zwarty tekst Lovecrafta, którego warstwa literacka tak silnie współistnieje z wymową, w którym wszystkie zastosowane w opowiadaniu środki narracyjne, wszystkie chwyty literackie nie tylko przekazują nam pewną ideę, ale uwewnętrzniają ją w czytelniku, zmuszając go do przyjęcia jej perspektywy i czyniąc tym samym wizję tego, co znajdowało się za oknem pokoju niewidomego muzyka, czymś więcej niż tylko kolejnym atrybutem w służbie szoku. Kosmiczny horror przestaje być abstrakcyjnym pojęciem, wkraczając w domenę rzeczywistego przeczucia, w domenę wiarygodności opartej na kategoriach innych niż zwykłe prawdopodobieństwo. Sugestywna i tak niezwykła dla Lovecrafta warstwa tego tekstu, organizująca go i uobecniająca się w doświadczeniu czytelniczym, ale mimo tego wciąż wymykająca się jednoznaczności języka, całkowicie anuluje warunek zawieszenia niewiary, będący na ogół nieodzownym warunkiem skuteczności opowiadania grozy. Chwyt potężny, ale i zarezerwowany dla najwytrawniejszych graczy.
Jak bardzo jest to zadanie literacko trudne i jakiej wirtuozerii wymaga, niech świadczy opowiadanie Stefana Grabińskiego „Spojrzenie”. Oparte na podobnym, noszącym gnostyckie znamię koncepcie chwilowego wglądu w „podszewkę rzeczywistości”, usiłuje korzystać z podobnych mechanizmów uwewnętrzniania, ale mimo to spajająca je idea nie wykracza poza ramy budzącej dreszczyk ciekawostki, a paradoksalna jednoznaczność niewyrażalności, zamykająca tekst, nadaje mu niezamierzenie komiczny efekt (choć "Spojrzenie" mimo to wypada zaliczyć do utworów udanych).
„Muzyka Ericha Zanna”, choć doceniana przez czytelników i komentatorów Lovecrafta, wydaje się cały czas funkcjonować nieco na uboczu percepcji jego dzieła – być może ze względu na swoją inność, na pewne wyłamywanie się z katalogu pojęć i idei, z których sam pisarz zbudował swój literacki światek. Czy był to ruch świadomy? Trudno wyrokować. Z pewnością „Muzyka Ericha Zanna” zachowuje ten typowy dla „Samotnika z Providence” drapieżny sznyt rozszalałego koszmaru, jednakże dokłada także do tej monumentalnej konstrukcji mitycznej cały, przebogaty poziom znaczeń. Trudno się nie zgodzić z Houellebecq, iż kwestia konfliktu ras stała się dla Lovecrafta potężnym stymulatorem wyobraźni, jednakże pewne przesłanki – nazwijmy je górnolotnie „trwożliwymi przeczuciami o prawdziwym obliczu rzeczy” – pojawiały się już dużo wcześniej, niekoniecznie ujęte w formy artystyczne. Wystarczy choćby wspomnieć przytaczany przez biografów Lovecrafta, i przez niego samego opisywany w listach, epizod depresyjny. Rasizm Lovecrafta nie był zresztą przyczyną – on był jedynie rezultatem; skrajnym efektem wstrętu wobec naturalnego rytmu życia podlegającemu barbarzyńskiej logice przyrody: życia będącego ciągłym szaleństwem bezwzględnej konkurencji, życia traktującego głęboką świadomość jako zbędną fanaberię, wygenerowaną losowo kpinę. O ile „wielkie teksty”, jak ujął to francuski pisarz, wyrastają z tego doświadczenia materialnego lęku, o tyle „Muzyka Ericha Zanna” zdaje się mieć jeszcze głębszy wymiar – to właśnie w tym opowiadaniu człowiek, zdzierając mechanikę życia jako karnawału materii, staje twarzą w twarz z ostatecznym doznaniem kosmicznego horroru.
Co także stosunkowo rzadkie dla Lovecrafta, króciutka „Muzyka Ericha Zanna” ma całkiem solidną – a w świetle biografii Lovecrafta podwójnie uderzającą – warstwę autotematyczną, dotykającą silnych i złowrogich powiązań artystycznego geniuszu, kreatywności i szaleństwa, sztuki jako próby ujęcia nieuchwytnych rozumowo aspektów rzeczywistości w dostępny poznaniu system znaków, roli prawdy w kreacji artystycznej, czy też nieodpartej dla artysty pokusy dotknięcia Tajemnicy bez względu na cenę.
Szkoda, że Lovecraft nie napisał więcej takich opowiadań.
środa, 18 stycznia 2012
Najlepsze opowiadanie Lovecrafta ("Muzyka Ericha Zanna")
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz