Samuel Beckett, MolloyMoże w ogóle nie ma całości oprócz pośmiertnej. Nie trzeba być wielkim spryciarzem, by znaleźć uspokojenie w życiu zmarłych. A więc na cóż czekam, co mi przeszkadza uniknąć dalszego życia? To się zbliża, zbliża się, już słyszę kłapnięcie pyska, które wszystko uciszy, nawet jeśli nie ja je wydam. Na razie, mimo że wiesz, żeś nieboszczyk, nie jesteś nim, jeszcze się skręcasz, rosną ci włosy, wydłużają paznokcie, opróżniają się kiszki, wszyscy grabarze umarli. Ktoś zaciągnął rolety, może ty sam. Najmniejszego hałasu. Gdzie są muchy, o których się tyle słyszało? Poddajesz się oczywistości, to nie ty umarłeś, to wszyscy inni.
piątek, 22 czerwca 2012
Całość
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz