poniedziałek, 27 lipca 2015

Kruchość idei i rozczarowanie

Z pewnością nie jestem zbyt inteligentny: w każdym razie idee nie są moją najmocniejszą stroną. Zawsze mnie rozczarowywały. Najbardziej uzasadnione opinie, najbardziej harmonijne (najlepiej skonstruowane) systemy filozoficzne wydawały mi się zawsze niezmiernie kruche: wywoływały jakieś obrzydzenie, smętek, bolesne poczucie niespójności. Ani trochę nie jestem przekonany do słuszności słów, jakie zdarza mi się wypowiadać podczas dyskusji. Wypowiedzi przeciwne niemal zawsze wydają mi się równie prawomocne, a ściślej - ani bardziej ani mniej prawomocne. Łatwo mnie przekonać, łatwo zbić mnie z tropu. Gdy mówię, że łatwo mnie przekonać, to nie tyle do jakiejś prawdy, ile do kruchości mojej własnej opinii. Co więcej, wartość jakiejś idei rozpoznaję najczęściej po zapale, z jakim się ją przedstawia: im większy zapał, tym mniej wartościowa idea - i odwrotnie. Tonem przekonania mówimy, jak mi się zdaje, po to, by przekonać zarówno samych siebie, jak i przekonać interlokutora, a może wręcz po to, by zastąpić samo przekonanie, zastąpić poniekąd prawdę, której brak wypowiadanym słowom.

Francis Ponge "My creative method" (1947), przeł. Jan Maria Kłoczkowski (Literatura na świecie, nr 9-10/2006)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz