sobota, 11 czerwca 2016

Pierwsze "Unde malum?"

Już dawno zauważyłem, że hasło "zło" natychmiast uruchamia we mnie serię wspomnień i refleksji związanych z pewnym dramatycznym doświadczeniem z mego dzieciństwa. To dziwne, ale potrząsnęło mną ono mocniej niż wiele innych, z pozoru ważniejszych spotkań z rozmaitymi postaciami zła.

Chodziło zwierzę, biednego, ułomnego (miał wystającą łopatkę), ale najmilszego i najbystrzejszego ze znanych mi dotąd kotów, którego - wówczas ośmiolatek - bardzo kochałem. Tegoż kotka pochwycił kiedyś, pod moją nieobecność, kolega z sąsiedniego podwórka, mój rówieśnik, i po licznych a wymyślnych torturach zatłukł go kamieniami, następnie zaś utopił w stawie. Opowiadano mi później, że zrobił to z zimną krwią, jakby z ciekawości; nie żałował wcale swojego uczynku.

Naturalną rzeczy koleją okropność tej zbrodni jakoś w końcu odbolałem, jej zagadkowość jednak właściwie dręczy mnie nadal. Otóż sprawca był dzieckiem zupełnie normalnym, należycie wychowanym, z porządnej rodziny, chłopcem inteligentnym i zdolnym. Jego nieco starszy brat takoż, tyle że nigdy nie objawił żadnych sadystycznych skłonności. Niedługo po opisanym incydencie na zawsze straciłem z nimi kontakt. Po latach dowiedziałem się, że zabójca mego kota gromadził z biegiem czasu coraz poważniejsze występki, aż skończył jako morderca własnego stryja.

Unde malum? Ta kwestia - właśnie wtedy, choć jeszcze nie po łacinie - stanęła przede mną po raz pierwszy, zmuszając moją dziecięcą głowę do nadmiernego zaiste wysiłku, skoro widziałem, jak dorośli krążyli wokół niej bezradnie, ze zgrozą. Nie wiem, czy zadowalającą odpowiedź na to pytanie, tak właśnie postawione, jest w ogóle możliwa; raczej wątpię. Ale nie bez przyczyny przywołuję tę sytuację, w której zło czyni dziecko, sądzę bowiem, że udziela ona cząstkowej odpowiedzi, ujawnia jedno z ważnych źródeł zła w człowieku.

Jest nim ciekawość. Pamiętam, że najpierw było owo przysłowiowe wyrywanie łapek muchom, by przekonać się, jak też będą sobie radzić na ścianach czy sufitach; potem przychodziła kolej na żaby nadmuchiwane przez słomkę, żeby zobaczyć, czy potrafią po takiej operacji zanurkować. To nie wszystkim jednak moim rówieśnikom wystarczało, łapali wiec koty lub szczury, aby... Tu przerywam oglądanie okropieństw, jakich w dzieciństwie oglądałem niemało. Ich motorem była ciekawość, silnie podszyta instynktem ludycznym, które to cechy pozostają często w stosunku odwrotnie proporcjonalnym do naszych zdolności empatii, zwłaszcza przy niejakim ubóstwie wyobraźni. Choćby z relacji lotników wojskowych wiadomo, jak ciekawy i zabawny może być widok fikających koziołki gdzieś w dole kukiełek sieczonych seriami z broni pokładowej
.

Ireneusz Kania, Moje pierwsze Unde malum? w: Ścieżka Nocy, Kraków 2001

2 komentarze:

  1. Dynamiczny fragment. Przypomniał mi się pacjent szpitala psychiatrycznego z "Draculi", który hodował muchy, aby mieć pokarm dla pająków...

    Grot

    OdpowiedzUsuń
  2. W ogóle bardzo polecam esej Kani. Jest trudno dostępny, ale warto zapoznać się z bardziej osobistą stroną jednego z najwybitniejszych tłumaczy.

    OdpowiedzUsuń