piątek, 25 października 2013

Władza

Dlaczego każda władza budzi we mnie wstręt? Odczuwam mdłości na widok każdego przedstawiciela aparatu władzy, tak jakby władza była dla mnie chorobą gorszą niż trąd – w zasadzie jest dla mnie chorobą gorszą niż trąd, gdyż odbiera choremu szanse na współczucie w moich oczach.

Odczuwam mdłości na widok tych, którzy rządzą innymi, ale i na widok tych, którzy będąc rządzonymi, wbijają w swej czołobitności twarze w błoto. Brzydzę się ludźmi, którzy nie proszą, a rozkazują, którzy nie czekają, a wymagają i egzekwują; którzy mówią, ale nigdy nie słuchają. Brzydzi mnie władza uprawomocniona, która choć groźna, jest też śmieszna i pretensjonalna i brzydzi mnie władza nieuprawomocniona, która jest zwykłą podłością zaczerpniętą ze okrucieństwa świata przyrody. Władza silniejszego nad słabszym, bardziej cwanego nad mniej cwanym, głośniejszego nad cichszym, bezwzględnego nad tym, który ma skrupuły - bo to jest właśnie władza w całej swojej ordynarnej krasie: bycie silniejszym, bardziej cwanym, głośniejszym i bardziej bezwzględnym. To, co we władzy bywa merytoryczne i rzeczowe, jest jedynie kwiatkiem noszonym przez ludożercę, elegancką szatą zakładaną od niechcenia. Bywały dyktatury oświecone i dyktatury barbarzyńskie, jednakże zawsze były to dyktatury – bo i merytoryczna rzeczowość nie jest wymagana do tego, aby władza trwała; wystarczy jej jedynie zręczność i okrucieństwo. Kodeksy stanowiące władzę lub okoliczności przewag są jedynie kosmetyką, zestawem masek, pod którymi skrywa się jedno przerażające oblicze.

Nienawidzę łapczywości, z jaką władza domaga się czci – jak Moloch krwi dzieci. Nienawidzę jej narcyzmu, nienawidzę jej buty i jej pogardy dla tych, którzy stoją na niższych szczeblach drabiny. Obrzydliwa jest jej drażliwość na własnym punkcie, jej miłość własna, w która wpleciono żądzę ingerowania w podmiotowość; żądzę nieustających dowodów uwielbienia, przeprosin, pokłonów i samoponiżeń składanych u jej stóp; tego karnawału hołdów i ślepego posłuszeństwa.

Zaś największe obrzydzenie budzą we mnie ci, którzy posiadając władzę i korzystając z niej z całą bezwzględnością, sami wbijają twarze w błoto przed tymi, którzy są postawieni wyżej oraz ci, którzy nie chcą i nie potrafią zrzec się władzy, oddać jej z gestem ulgi kiedy pojawia się ku temu pierwsza lepsza sposobność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz