piątek, 3 kwietnia 2015

Zniknięcie I - mały komentarz

Za twórczością znanej i popularnej brytyjskiej autorki Jeanette Winterson nie przepadam (jak i też – przyznaję – niezbyt dobrze znam, bo nigdy nie interesowały mnie tematy, wokół których obraca się jej pisarstwo). Tak się jednak złożyło, że niedawno w ręce wpadł mi jej niewydany w Polsce zbiór opowiadań „The World and other Places”, który zawiera co najmniej dwa teksty, które wydały mi się intrygujące. Jednym z nich jest „Disappearance I”, którego przekład możecie przeczytać poniżej.

Zdaję sobie sprawę z tego, że Winterson nie jest autorką, której spodziewalibyście się w tym miejscu, ale apeluję, aby dać szansę temu tekstowi – urzeka oniryczno-melancholijną atmosferą, ciekawą konstrukcją i pomysłem. Oto krótka migawka ze świata, w którym sen jest dobrem luksusowym, dystrybuowanym o tyle, o ile jest potrzebny do przeżycia i efektywnej pracy. Winterson uniknęła jednak pokusy stworzenia pełnej rozmachu antykapitalistycznej dystopii, choć lewicowe przekonania dość wyraźnie przebijają z tej opowieści. „Zniknięcie I” jest bardzo intymną i kameralną historią przede wszystkim o ludzkiej izolacji, samotności i pozbawionej szans na zaspokojenie tęsknocie za współistnieniem z innymi.

Uwaga techniczna: w oryginale nie jest określona płeć narratora. Niestety, język polski nie daje takiego komfortu, zwłaszcza w czasie przeszłym, w związku z czym zdecydowałem się na wprowadzenie narratora żeńskiego, w zgodzie z deklarowanym przez autorkę homoseksualizmem.

2 komentarze:

  1. Przeczytałem Pokój Anny. Bardzo dobre opowiadanie. Aż żałuje że wcześniej nie zostało napisane i dołączone do zbioru "Powrót" - tak byłoby wszystko w jednej ksiażce. Owszem, nie jest to najlepszy utwór WG ale zdecydowanie jeden z ciekawszych. Początkowo nieco stonowany, ale później akcja nabiera rozpędu i tym milsze zaskoczenie w trakcie lektury. Można powiedzieć że swego rodzaju majstersztyk dwuznaczności, w pewnym momencie następuje taki chaos że już nie wiadomo co jest prawdą a co fałszem,złudzeniem. Pod tym względem skojarzyło mi się podobieństwo do opowiadania Edith Wharton - Panna Mary Pask. Mimo że zupełnie inna historia to końcowy efekt taki sam w postacie dezorientacji czytelnika.
    maszynistaGrot

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję! Bardzo się cieszę, że opowiadanie się podobało, tym bardziej, że pisząc je "poszedłem na żywioł", bez kalkulacji, w zasadzie "wyplułem" tekst z siebie.

    OdpowiedzUsuń